Bolesław Bolesławski Bolesław Bolesławski
3612
BLOG

Prof. Binienda rzuca rękawicę Komisji Millera

Bolesław Bolesławski Bolesław Bolesławski Polityka Obserwuj notkę 10

 Profesor Wiesław Binienda, obywatel USA polskiego pochodzenia, zaprasza zespół ekspertów badających katastrofę tupolewa na międzynarodową konferencję „Earth and Space 2012” w Pasadenie w Kalifornii.

 

Ten, pracujący dla NASA inżynier, dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej The University of Akron, specjalista w zakresie wytrzymałości materiałów kompozytowych używanych w lotnictwie, był członkiem zespołu badającego katastrofę promu kosmicznego Columbia.

 

– Możemy poświęcić jedną z sesji omówieniu różnych modeli zderzenia na Siewiernym i przeprowadzić porównanie naszych wyników na niezależnym gruncie. Na oczach uznanych specjalistów, przy otwartej kurtynie – deklaruje prof. Binienda.

 

Jego zdaniem, konkluzje zawarte w raporcie ministra Jerzego Millera nie zostały poparte rzetelną analizą numeryczną.

 

– Wygląda na to, że jakaś grupa usiadła wokół stołu i uzgodniła sobie, jak to miałoby wyglądać. Tylko że to, co uzgodnili, jest niezgodne z prawami fizyki – tłumaczy profesor.

 

Jako najsłabszy punkt polskiego dokumentu Binienda wskazuje opis zderzenia maszyny z przeszkodą, skutkujący utratą skrzydła.

 

– Wyobraźmy sobie, że jest tak, jak twierdzą obie komisje. Samolot traci jedną trzecią lewego skrzydła. A więc na wysokości około sześciu metrów traci jedną trzecią siły nośnej. To proszę mi jeszcze wyjaśnić, jak w tym momencie ta maszyna ma jeszcze wznieść się na wysokość około 20 metrów? – pyta.

 

A właśnie na taką sekwencję zdarzeń jasno wskazuje wykres w załączniku nr 1 do raportu komisji Millera.

 

– To jest fantazja potrzebna do tego, żeby uzasadnić, że samolot zrobił półbeczkę – twierdzi rozmówca.

 

Binienda precyzuje też, jak powinno wyglądać modelowe badanie przyczyn katastrofy statku powietrznego. 

 

Poważna analiza rozpoczyna się od lokalizacji szczątków i dokładnego oznaczenia ich pozycji za pomocą GPS. Fotografuje się każdą, nawet najdrobniejszą, część. Bo nawet najmniejsze fragmenty mogą wskazać przyczynę.

 

Potem wszystkie elementy zbiera się pod dachem w hali i bada za pomocą urządzeń analitycznych. Każda pęknięta powierzchnia mówi coś inżynierom i naukowcom. Dowiadujemy się, jak była rozrywana. Cennym materiałem analitycznym są też oględziny mikroskopowe pęknięć. 

 

Później przychodzi czas na rekonstrukcję samolotu. Ta czynność pozwala na ustalenie momentu i miejsca, od którego zaczęła się katastrofa. I jaka była sekwencja rozpadu maszyny. Dopiero na podstawie tych informacji można wyciągać początkowe wnioski.

 

Narzędzia dodatkowe to analizy na poziomie matematycznym i fizycznym, gdzie symuluje się przebieg wypadku. Uwaga: symuluje, nie animuje.

 

Profesor Binienda zaznacza, że w trakcie prezentacji prasowych zarówno MAK, jak i komisja Millera pokazały jedynie animację zdarzenia.

 

– To dzieło artysty, który klatka po klatce wyobraża sobie samolot w tej czy innej pozycji. Natomiast symulację tworzy komputer, zaprogramowany zgodnie z prawami fizyki i prawami materiałowymi, któremu dostarczono warunki początkowe – wskazuje inżynier. 

 

Jako przykład pieczołowitości w zabezpieczaniu miejsca zdarzenia podaje prace amerykańskiego zespołu po katastrofie wahadłowca Columbia. Specjalistyczne ekipy przeszukiwały obszar o wymiarach 500 km długości i 5 km szerokości. W ten sposób odnaleziono taśmę z magnetowidu, który jeden z astronautów trzymał w ręku, w momencie gdy pojazd kosmiczny rozpadał się w górnych warstwach atmosfery.

 

– Skoro zrobiono coś takiego wtedy, to myślę, że i Polaków stać było na to, by równie starannie przeszukać teren w Smoleńsku – mówi Binienda.

 

Profesor Binienda niedawno wykonał symulację uderzenia skrzydła w drzewo w różnych wariantach kąta uderzenia i prędkości. Komputer ze specjalistycznym oprogramowaniem rozłożył każdą sekundę lotu na miliard części i dla każdego oddzielnie przeliczał siły działające na drewno brzozy oraz materiały, z których zrobione jest skrzydło. 

 

Piotr Falkowski Nasz Dziennik

poniedziałek 12 września 2011 r. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka